czwartek, 31 grudnia 2009

Podsumowanie

Mija rok, odkąd stawiałem pierwsze kroki w świecie pokera, i pół roku, odkąd poker jest moim źródłem utrzymania. Za jego sprawą mijający okres ten był pełen zmian w moim postrzeganiu życia oraz otaczającego mnie świata. Czy to poker mnie tak zmienił, czy może pomógł mi odkryć, kim tak naprawdę jestem? Pytanie nadaje się chyba na debaty filozoficzne, ale skupmy się na konkretach.

Od czego zacząć? Chyba od rzeczy najważniejszej. Po namyśle, najważniejszą sprawą w całej tej przygodzie jest poczucie samodzielności. Udało mi się udowodnić samemu sobie, że nie muszę żyć w świecie szarych i pospolitych ludzi, "skończyć studia, znaleźć dobrze płatną i stabilną pracę, spłacać kredyt na mieszkanie przez 20 lat, a na starość ledwo wiązać koniec z końcem otrzymując ochłapy nazywane u nas emeryturą". Jestem na początku ścieżki pełnej swobody i wolności, która może uczynić moje życie naprawdę interesującym i niezwykłym - a zarazem wymaga ode mnie dużej odpowiedzialności, która czyni mnie mocniejszym i uczy przykładania się do tego, co robię. Poker to także ogromna swoboda finansowa - pomyślnie przeszedłem próby i oparłem się pokusom wchodzenia na wyższe limity bez odpowiedniego kapitału, ani razu nie złamałem własnych zasad. Wypłacone pieniądze udało mi się mądrze zainwestować i powoli zacząć budować podwaliny do niezależności finansowej, do której staram się zmierzać. Za pieniądze z pokera zwiedziłem też w tym roku dwa kraje, w których wcześniej nie byłem.

Dobry pokerzysta zawsze ma plan. Jaki jest mój? Myślę, że przez następne 4-5 lat poker będzie moim sposobem zarabiania na siebie. Niezależnie od tego, jak dobrze będzie mi szło, chciałbym z nim skończyć wraz ze skończeniem studiowania filozofii. Dlaczego? Bo życie jest zbyt interesujące, by poświęcać je tylko jednej dziedzinie. W moim życiu zmiany przychodzą "w setach", nagromadzone w krótkim odstępie czasowym. Chciałbym, by kolejny taki set przyszedł właśnie za 4-5 lat. Mam nadzieję, że będę wtedy na tyle kompetentny by z sukcesem zająć się fachem, który zawsze za mną chodził i w którym jakoś starałem się zrealizować. Umiejętności zarządzania swoim czasem jak i samym sobą odpowiednio mnie chyba przygotowały, a na szlifowanie skilla mam jeszcze trochę czasu.

Blog pozostawiam, ale nie planuje częściej niż raz na pół roku robić w nim wpisów. Mam nadzieję, że przeczytacie o mnie w innych okolicznościach, jeśli osiągnę takie sukcesy jakie planuję :)

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich czytelników jako yac zupełnie inny niż Was tutaj powitał niespełna rok temu.

Per asper ad astra.