niedziela, 21 czerwca 2009

Skąd pochodzę i dokąd zmierzam?

Powyższe pytanie zadawało już sobie wielu filozofów i z pewnością nie jeden z nas. Należy je sobie także postawić grając w pokera i zastanawiając się, dokąd to wszystko prowadzi.

Graczy pokerowych możemy podzielić na trzy główne kategorie. Aby ułatwić zrozumienie podziału spróbuję się odwołać do piłki nożnej. Każdy z nas w latach szkolnych grał na WF, niektórzy może grali na osiedlowym boisku. Przyglądając się bywalcom boisk możemy od razu zobaczyć różnice w nastawieniu poszczególnych graczy – jedni przyszli się rozerwać i trochę poruszać, żeby nie spędzić całego dnia przed telewizorem. Inni po prostu chcą grać w piłkę, robią to częściej i grają lepiej od poprzedników. Są też tacy, którzy lubią współzawodnictwo, a piłka nożna jest doskonałym sposobem na samorealizację – starają się grać regularnie i utrzymywać satysfakcjonujący ich poziom umiejętności. Znajdzie się też garstka piłkarzy chcących zostać zawodowcami – każda okazja do treningu jest dla nich dobra i zależy im na tym, by z osiedlowych boisk przenieść się jak najszybciej na stadionowe.

W pokerze występują podobne zależności. Większość graczy przebywających na internetowych poker roomach to ludzie mający stałą pracę, zajmujący się masą innych rzeczy. Traktują pokera jak niedzielne wyjście z kolegami na boisko trochę pokopać w piłkę i poruszać się - dla relaksu, rozrywki czy odrobiny urozmaicenia popołudnia. Myśl przewodnia towarzysząca takim osobom w trakcie rozgrywki to "po prostu chcę pograć, fajnie się bawić i miło spędzić czas" – w okazjonalnym pogrywaniu nie ma miejsca na trening, realizację taktyki, czy rozwój. Tak jak na boisku tak i na wirtualnych stolikach przepaść między nimi a graczami regularnie zajmującymi się tą dziedziną będzie horrendalna - no bo jak możemy być lepsi od piłkarza, który biega od nas szybciej, jest bardziej wytrzymały, lepiej drybluje, trenuje 3 razy w tygodniu i na dodatek jest na sportowej diecie?

O ile w przypadku piłki nożnej nie jesteśmy narażani na większe niebezpieczeństwa niż kontuzje, tak w pokerze rozchodzi się o pieniądze – i niedzielni gracze siłą rzeczy będą tymi, którzy je rozdają. W zależności od zasobności portfela niedzielnego gracza i jego oczekiwań względem emocji związanych z obstawianiem prawdziwych pieniędzy, delikwent wybierze odpowiednie stawki na jakich chciałby grać. Jeśli będą to blindy rzędu 0.01/0.02$ - 0.05/0.10$ to istnieje możliwość, że nawet brak umiejętności nie przyniesie strat – gdyż na takich limitach zazwyczaj rzadko kto prezentuje przyzwoity poziom i wykazuje głębsze zrozumienie gry. Niebezpiecznie zaczyna się robić na średnich i wyższych stawkach – przy blindach rzędu 2/4$ czy 3/6$ spotkamy już przy stolikach w większości ogarniętych graczy, którzy zdają sobie sprawę co robią z pieniędzmi – i jeśli nie posiadamy należytego doświadczenia, zabezpieczenia finansowego oraz planu działania przy rozgrywaniu rąk to bardzo szybko pozbędziemy się wszystkich pieniędzy.

Na nieszczęście niedzielnych graczy, traktują oni pokera jak hobby – a w rozumieniu tego słowa zawiera się gdzieś myśl informująca nas o tym, że KAŻDE hobby wymaga nakładów finansowych – kolekcjonowanie czegokolwiek wymaga wydatków, sport wymaga zakupu odpowiedniego wyposażenia, pójście do kina wymaga kupienia biletu. Tym sposobem niedzielni gracze godzą się z faktem, że poker to po prostu hobby tak jak każde inne – zapewnia rozrywkę, za którą trzeba płacić.

Następną grupą są gracze, których nazwę „wanna-be”. Pod tym angielskim neologizmem kryje się gracz zafascynowany pokerem. Prawdopodobnie widział w telewizji sporo turniejów, gdzie odpadnięcie nawet z 20-30 miejsca nagradzane jest dziesiątkami tysięcy dolarów, a zwycięzca zgarnia minimum milion. Kamery, komentatorzy zachwycający się wyrachowaną i błyskotliwą grą finalistów, ekskluzywne hotele i piękne kobiety wręczające walizki pieniędzy to z pewnością kusząc wizja dla wielu ludzi. Zachłyśnięci pozornie łatwym sposobem na zdobycie fortuny i sławy postanawiają zostać zawodowcami z dnia na dzień. Wpłacają zazwyczaj sporą sumę pieniędzy na konto pokerowe i zaczynają grać na wysokich limitach lub w turniejach z bardzo dużym wpisowym. Ich wachlarz zagrań ogranicza się do tego, co zobaczli na stolikach finałowych w telewizji. Ich gra jest bardzo daleka od optymalnej i zyskownej, ponieważ w przypadku Final Table na sporych zawodach Ante oraz Blindy są bardzo wysokie przez co wymuszają na graczach poluźnienie swojej gry oraz rozgrywanie marginalnych rąk – zwłaszcza, kiedy przy stole zostaje tylko 4-5 osób. Analogię można tutaj znaleźć również w piłce nożnej – entuzjasta oglądając szlagierowy mecz Ligi Mistrzów postanawia zostać zawodowym piłkarzem z dnia na dzień. Nie mając pojęcia o sporcie w euforji kupuje sobie najdroższe obuwie i odzież do gry, markową piłkę i jest przekonany o tym, że zostanie świetnym graczem – przecież widział, jak robią to w telewizji! Przypadków takich znajdziemy mnóstwo na pokerowych stołach – niestety działania entuzjastów łatwych pieniędzy będą studzone przez tzw. regularsów (czyli przeciwników, którzy od dłuższego czasu grają niezmiennie na jednym limicie i wychodzą na plus). Gracze tej kategorii są absolutnie pozbawieni samokrytyki, a jakiekolwiek uwagi na temat jakości ich gry będą kończyć się włączaniem mechanizmu urażonej dumy. Niech ten screen uzmysłowi Wam jak wielką siłę mają ci ludzie w swoich dążeniach i niestrudzenie tracą ogromne ilości pieniędzy.

Trzecią i najmniej liczną grupą są tzw. gracze wygrywający. Większość z nich zaczynała na mikrostawkach z kapitałem rzędu 5-50$ bądź nawet od grania freerolli (turnieje z zerowym wpisowym i niewielkimi wygranymi). Gracze ci sukcesywnie pokonują kolejne limity, a ich główną bronią jest doświadczenie i chęć rozwoju. Odpowiednie zarządzanie kapitałem uodparnia ich na bankructwo z powodu bad beatów (więcej na ten temat tutaj). Dzięki temu, że nie rzucają się z motyką na słońce (byłoby to np. wejście na NL200 z zerowym doświadczeniem na niższych limitach przy kapitale rzędu 800$) mogą regularnie wygrywać na swoich stawkach – z początku są to niewielkie pieniądze rzędu kilku dolarów, ale budując swój bankroll i rozgrywając coraz większą ilość rąk stają się lepsi. Umiejętności oraz odpowiednio wysoki kapitał pozwalają przeskoczyć na wyższy limit, gdzie poziom jest tylko minimalnie wyższy – po krótkiej aklimatyzacji mogą ogrywać tamtejszych bywalców i jednocześnie zdobywać doświadczenie potrzebne na wyższe limity. Tym sposobem odpowiednio rozgarnięty i mający motywację do nauki gracz jest w stanie od zera zbudować bankroll rzędu kilkudziesięciu czy setek tysięcy dolarów. Tak właśnie zaczynał najsławniejszy Polski pokerzysta, Marcin Horecki – tutaj link do jego profilu na Pokerstars (polecam obejrzeć krótki film pod listą zwycięstw).
Istnieje pewien krytyczny moment, w którym następuje podział tego rodzaju graczy na dwie kategorie.

Pierwsza z nich to ludzie mający profity z pokera mogące ich utrzymywać na przyzwoitym poziomie. Wtedy stają się tzw. grinderami/regularsami i na stałe zajmują się grą na wybranym limicie (np. na stawkach 2/4$ czy 3/6$). Odrobili już swoje lekcje, są kompetenti na tyle, żeby wygrywać na swoich stawkach i poker staje się dla nich po prostu pracą.

Drugą kategorią są ludzi pragnący bezustannie iść do przodu. To właśnie tutaj jest miejsce dla największych sław grających o najwyższe wygrane. Silna chęć współzawodnictwa, pewność własnych umiejętnośc i marzenia motywują tych graczy do zostania gwiazdami pokera, które potem zdobywają po 6 tytułów mistrzowskich z rzędu, a ich twarz promowane są na każdym kroku. Droga na szczyt to ogromne wyzwanie i bardzo ciężka praca, wiele chwil zwątpienia i nerwy wystawione na ciężką próbę, o czym niewielu zdaje sobie sprawę.

Mam nadzieję, że powyższy tekst pomógł odpowiedzieć początkującym pokerzystom do jakiej grupy mogą należeć - czyli skąd pochodzą. A dokąd zmierzamy? To już tylko i wyłącznie nasz wybór.

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wyniki na miesiąc maj

Maj był już bardziej ruchliwym miesiącem jeśli chodzi o sesje pokerowe - pomimo pracy, udało mi się znaleźć na niego odpowiednią ilość czasu. Ten miesiąc był pierwszym, w którym trafił mi się poważniejszy downswing - 8 dni z rzędu kończyłem z ujemnym saldem, które skurczyło się w sumie o 200$ - w połowie miesiąca miałem dokładnie tyle pieniędzy ile na samym początku. Skłoniło mnie to do różnych przemyśleń i przede wszystkim uodporniło na porażki i wprowadziło więcej dystansu w podejściu do gry. Pomimo kiepskich wyników w środku miesiąca, ostatnie 2 tygodnie były szybkim rajdem do góry - co zresztą możecie zobaczyć po prawej w wynikach z ostatnich 7 dni. Profity na ten miesiąc zamykają się w kwocie 329$. Nie jest to wynik godny podziwu, ale jestem z niego zadowolony. Poniżej przedstawiam zestawienie wykresów z platform, które odwiedzałem w tym miesiącu.

Pacific Poker
Jak można zauważyć, niemal od samego początku jechałem w dół - bad beaty, coollery (set vs. set) czy KK vs. AA osłabiły mój kapitał na pacificu bardzo mocno i zaczynałem mieć małe wątpliwości odnośnie niskiego poziomu tamtejszych graczy. Rozwiałem je w ten weekend, kiedy przed północą w piątek miałem na koncie pacifica 251$, a wczoraj zamknąłem saldo ze stanem 432$.

Mansion Poker
Gra na Mansion Poker była mało przyjemna - skusił mnie atrakcyjny bonus, który zalegał tam od dłuższego czasu. Niestety platforma aż roi się od adeptów szkółek pokerowych, czyli shortów i murków. Granie stołów Full Ring w sieci iPoker stało się nieopłacalne i nudne - dlatego też po wypłaceniu drugiej raty bonusu (w sumie 20$) postanowiłem stamtąd się szybko ulotnić.


Poker Stars

Poker Stars to niewątpliwie najbardziej swingowa platforma w podsumowaniu - sama struktura wykresu może budzić zawroty głowy. Zdażało mi się mieć tutaj sesje po 120$ na plus, a także po 90$ na minus - i to cały czas grając swoje A-game, bez żadnego tiltu, eksperymentów czy prób blefu. Wydaje mi się, że poszarpany wykres wiąże się ze środowiskiem graczy tam przebywajacych - mam na myśli tutaj obywateli USA, którzy mają opinię kamikadze płacącacych każdą cenę za obejrzenie karty mogącej skompletować ich draw. Pomimo kiepskiego wyniku ugrane bonusy (50$ first deposit, 18$ reload, 24$ instant cash) pozwoliły powiększyć saldo do odpowiednich rozmiarów.

Podsumowanie
Bankroll (1.05): 1116$
profity NL20/NL25: 217$
bonusy: 112$
Bankroll: (31.05) 1445$

Czerwiec to oczywiście okres walki na NL50 - zostało mi jeszcze do ugrania 55$ na NL20/NL25, na co liczę maksymalnie 2-3 dni. Pierwsze kroki na tym limicie zaczne stawiać na Pacificu ze względu na najniższy poziom graczy - potem będzie to Pokerstars, gdzie chciałbym się zadomowić na stałe ze względu na ilość przeciwników, oprogramowanie i system bonusowy. Nie wykluczam też skakania po innych platofrmach w celu wyrobienia bonusów depozytowych (co na NL50 będzie dosyć sprawnie szło). W planach mam na razie wizyty na Bwin oraz Full Tilt Poker.