wtorek, 30 marca 2010

Pierwsze miejsce w konkursie na najlepszy artykuł!

Wczoraj zakończył się konkurs na Pokerstrategy, w którym wybierało się najlepszy artykuł spośród nadesłanych prac. Po tygodniu oddawania głosów na 3 najlepsze prace moja okazała się wygrać bardzo dużą przewagą głosów. Artykuł znajduje się jeszcze na tamtejszym forum, poniżej link do rozwiązania konkursu i samego tekstu

Najlepszy artykuł - rozstrzygnięcie

Jak można się po tytule domyśleć, traktuje on o najczęściej popełnianych błędach przez każdego z nas. Zaczerpnąłem trochę wiedzy o znajomych i ich nawykach psujących grę - niektóre z tych przypadków opisałem w zeszłym roku pisząc na blogu art pt. "Grzesznicy".

Poza artykułem mam coś jeszcze dla zainteresowanych moją grą. Nagrałem film z mojej gry na NL200 swojego czasu i wrzuciłem go do oceny na forum. Dla tych, co nie mają konta na Pokerstrategy, bezpośredni link - KLIK

Zapraszam do obejrzenia i ewentualnego komentowania :)

wtorek, 9 marca 2010

Wkraczam techniką pierwszego pierdolnięcia!

Zdecydowałem się uchylić rąbka tajemnicy i pochwalić wykresem z dzisiejszych potyczek na stołach. Od wczoraj gram NL400 i po pierwszym ciężkim dniu dziś sprawy wyglądały bardzo przyjemnie. Trafiałem co trzeba, miałem pozycje na frajerów i bezwzględnie karałem ich głupotę. Zdarzyło się też parę zajebistych calli na wygrywających regsów, którzy dobrze odczytali mój zakres i zamienili swoją rękę w blef sądząć, że nie mogę tego sprawdzić. Ale ja wiedziałem, że nie mogą mieć tego, co reppują :)

Dotarłem na stawki, które co najmniej do końca roku staną się moim domem. Wcześniej jeśli tylko mogłem to wygranymi zasilałem bankroll, żeby móc grać coraz wyżej. Nie oznacza to, że oddam się błogiej konsumpcji, popadnę w stagnację i będę roztrwaniał kasę na pierdoły. Wręcz przeciwnie, zdecydowałem się na private coaching + wykupienie subskrypcji na 2 dobrych zagranicznych serwisach coachingowych. Chyba dopiero teraz czuję się pro-playerem, a to za sprawą ogromnego postępu w pokerowym mindsecie.

czwartek, 4 lutego 2010

Easyrider vs. Ordnung muss sein

Eeasyrider vs. Ordnung muss sein

Tak, wiem - jestem niesłowny. Na początku roku deklarowałem się na sporadyczne wpisy do bloga, a teraz strzelam postami jeden za drugim. Ale przejdźmy do meritrum.

Przez pół roku zajmowania się tylko graniem w pokera zmieniałem swój harmonogram z bardziej luźnych na mocno poukładane i z powrotem. Spora część pokerzystów (jak i gamerów) dba o swoją kondycję fizyczną i uważa przy tym, że dobra forma naszego ciała jest warunkiem koniecznym do dobrej formy naszego intelektu. W wywiadach takie osoby jak Gus Hansen, Patrick Antonius czy Elky mówią, że regularnie uprawiają sport kilka razy w tygodniu (siłowania, basen czy bardziej wyszukane aktywności) i mają ściśle określony plan dnia. Z drugiej strony mamy takich ludzi jak Greg Reymar, Chris Moneymaker czy Dario Minieri, którzy zdecydowanie nie wyglądają na zainteresowane jakimkolwiek większym wysiłkiem fizycznym.

Aktywny styl życia z pewnością ma sporo zalet. Regularne i mocne spanie, wstawanie i jedzenie posiłków o tych samych godzinach mechanizuje nasze życie, ale jednocześnie pozwala na lepsze zarządzanie wolnym czasem. tj. można zrobić więcej rzeczy mając jasno określony plan. Równowaga zachowana w organizmie i na pewno lepsze samopoczucie sprzyjają sprawniejszemu funkcjonowaniu na codzień, odporności na choroby i ogólne zamulenie.

Z drugiej strony takie narzucanie sobie napiętego grafika potrafi być mocno wycieńczające psychicznie. Czasem człowiek musi po prostu podelektować się wolnym czasem i popołudniem, w którym może się trochę poobijać. Bardzo cenie sobie możliwość ucięcia sobie drzemki w środku dnia albo wieczorem. Wiem, że nic mnie nie goni, że mogę spać kiedy tylko chcę i do której chce. Czasem też jest tak, że nasz mózg i oczy muszą przecież odpocząć. Cały dzień czytania książek, oglądania filmów szkoleniowych i bezustannego wysiłku intelektualnego, też potrafi człowiek wypompować. Korzystając z tych swobód mogę zdecydowanie powiedzieć, że się wysypiam i nie czuje wyczerpany. Niestety czasami odnoszę wrażenie, że czas mi czasami przecieka między palcami i schodzi na przeglądaniu bezwartościowych pierdół w internecie. Wiem wtedy, że gdybym miał normalną pracę na etacie to byłbym w stanie porobić wszystkie "wartościowe" rzeczy, którymi się zajmowałem w trakcie dnia i przy okazji też obejrzeć jakieś śmieszne filmiki czy pośmiać się z jakichś idiotów na forach dyskusyjnych.

Wniosek jest taki, że potrzebuję chyba odnaleźć w sobie harmonię. Trochę więcej dyscypliny i aktywności fizycznej, ale bez niemieckiej precyzji i bezkompromisowego kalendarzyka. 2x siłowania i raz basen w tygodniu będą chyba dobrym początkiem w celu odzyskania równowagi i kondycji przed sezonem wspinaczkowym, który zbliża się wielkimi krokami. Całe szczęście, że przez całą zimę nic nie przybrałem na wadze i nie muszę zrzucać. Dzięki temu chyba łatwiej będzie mi się do tego wszystkiego "podnieść" :)

środa, 3 lutego 2010

Future of online poker

Bardzo pocieszny filmik dobrze ilustrujący politykę naszego rządu :)

poniedziałek, 1 lutego 2010

Ty też grasz?!

Dwa dni temu wątek poruszony na forum quake'owym uświadomił mi jak szybko rośnie popularność pokera w środowisku nie tylko e-sportowców, ale wszystkich młodych ludzi. mających kontakt z internetem. Pomijając już reklamy Pokerstars na gadu-gadu czy fakt, że dużo osób odnoszących sukcesy w krainie competitive gaming promuje pokera dzięki swojej sławie i wywiadom (ElkY, Fatal1ty), duża część graczy zasłyszy od znajomych o tej fantastycznej grze i w zasadzie ciężko komuś siedzącemu trochę głębiej w wirtualnym świecie nie mieć znajomego grającego w pokera.

Cieszy mnie fakt, że poker zaczyna być postrzegany nie przez pryzmat niebezpiecznego i brudnego hazardu, ale kolejnej dziedziny współzawodnictwa, gdzie o wynikach decyduje skill i doświadczenie. Jak to zwykle w życiu bywa, każdy medal ma dwie strony - postaram się pokazać, jak wygląda sprawa w tym przypadku.

Analityczne i poważne traktowanie pokera sprawia, że wzrasta jego uznanie w społeczeństwie, a najlepsi traktowani są z szacunkiem i respektem, jak np. szachiści. Coraz większa pokerowa świadomość przenosi się także na inne aspekty życia - rozwój umiejętności matematycznych, dokładnej kalkulacji własnego położenia w danej sytuacji, cierpliwości i opanowania. Mogłoby się wydawać, że ta rosnąca popularyzacja ma same plusy.

Ale wraz z powyższymi zjawiskami rośnie ogólny poziom pokera i ilość graczy, którzy nie przychodzą na stoły tylko dla beztroskiej zabawy. Chętni mają ogrom materiału w internecie, który może ich uczynić dobrymi i wygrywającymi graczami oraz pozwolić wspinać się po limitach. Poprzez artykuły, filmiki i private coaching zdeterminowana osoba może stać się bardzo szybko maszyną do wygrywania. Tym sposobem poker za 5 lat może przestać być tak opłacalny i będziemy mieli sytuację, w której przy stole będą siedzieć same rekiny przerzucające między sobą kasę, a zarabiał będzie tylko poker room na prowizji. Wiele osób zajmujących się pokerem mówi o tym często i stara się wygrywać jak największe pieniądze póki jeszcze się da, bo nie wiadomo co przyszłość przyniesie.

Wydaje mi się, że nie powinniśmy się obawiać tak dramatycznych zmian w świecie pokerowym. Przede wszystkim dlatego, że będą w niego zawsze grać tylko ludzie, a ci nigdy nie przestaną popełniać błędów. Poker jako gra kasynowa ma duże wzięcie u hazardzistów, którzy zawsze byli dawcami kapitału i stanowią naprawdę liczne grono zasilające portfele wygrywających graczy. Tak samo jak hazardziści, tak i gracze pretendujący do wygrywających i chcący prowadzić profitową grę podatni są na tilt i nie wytrzymują psychicznie trudnych momentów w swojej karierze. Przykładów rozwijających się, czy już świetnych graczy, którzy wypracowany skillem bankroll na NL400/600 potrafili rozdać w 2 dni na high stakes nie trzeba daleko szukać. Być może za parę lat gra będzie wyglądała inaczej, może Omaha albo Razz zdominują internetowe rozgrywki i pewnie ilość regularnie wygrywających graczy będzie wyższa niż teraz. Ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek poker przestał być profitowy, bowiem natura ludzka i bardzo długa historia hazardu w naszej cywilizacji rokują moim zdaniem tej grze jeszcze długą i barwną przyszłość.

czwartek, 31 grudnia 2009

Podsumowanie

Mija rok, odkąd stawiałem pierwsze kroki w świecie pokera, i pół roku, odkąd poker jest moim źródłem utrzymania. Za jego sprawą mijający okres ten był pełen zmian w moim postrzeganiu życia oraz otaczającego mnie świata. Czy to poker mnie tak zmienił, czy może pomógł mi odkryć, kim tak naprawdę jestem? Pytanie nadaje się chyba na debaty filozoficzne, ale skupmy się na konkretach.

Od czego zacząć? Chyba od rzeczy najważniejszej. Po namyśle, najważniejszą sprawą w całej tej przygodzie jest poczucie samodzielności. Udało mi się udowodnić samemu sobie, że nie muszę żyć w świecie szarych i pospolitych ludzi, "skończyć studia, znaleźć dobrze płatną i stabilną pracę, spłacać kredyt na mieszkanie przez 20 lat, a na starość ledwo wiązać koniec z końcem otrzymując ochłapy nazywane u nas emeryturą". Jestem na początku ścieżki pełnej swobody i wolności, która może uczynić moje życie naprawdę interesującym i niezwykłym - a zarazem wymaga ode mnie dużej odpowiedzialności, która czyni mnie mocniejszym i uczy przykładania się do tego, co robię. Poker to także ogromna swoboda finansowa - pomyślnie przeszedłem próby i oparłem się pokusom wchodzenia na wyższe limity bez odpowiedniego kapitału, ani razu nie złamałem własnych zasad. Wypłacone pieniądze udało mi się mądrze zainwestować i powoli zacząć budować podwaliny do niezależności finansowej, do której staram się zmierzać. Za pieniądze z pokera zwiedziłem też w tym roku dwa kraje, w których wcześniej nie byłem.

Dobry pokerzysta zawsze ma plan. Jaki jest mój? Myślę, że przez następne 4-5 lat poker będzie moim sposobem zarabiania na siebie. Niezależnie od tego, jak dobrze będzie mi szło, chciałbym z nim skończyć wraz ze skończeniem studiowania filozofii. Dlaczego? Bo życie jest zbyt interesujące, by poświęcać je tylko jednej dziedzinie. W moim życiu zmiany przychodzą "w setach", nagromadzone w krótkim odstępie czasowym. Chciałbym, by kolejny taki set przyszedł właśnie za 4-5 lat. Mam nadzieję, że będę wtedy na tyle kompetentny by z sukcesem zająć się fachem, który zawsze za mną chodził i w którym jakoś starałem się zrealizować. Umiejętności zarządzania swoim czasem jak i samym sobą odpowiednio mnie chyba przygotowały, a na szlifowanie skilla mam jeszcze trochę czasu.

Blog pozostawiam, ale nie planuje częściej niż raz na pół roku robić w nim wpisów. Mam nadzieję, że przeczytacie o mnie w innych okolicznościach, jeśli osiągnę takie sukcesy jakie planuję :)

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam wszystkich czytelników jako yac zupełnie inny niż Was tutaj powitał niespełna rok temu.

Per asper ad astra.

środa, 11 listopada 2009

Kupuję, więc jestem

Zauważyłem, że pomimo często szerokich horyzontów oraz całkiem sprawnego intelektu, mnóstwo osób kroczących po tym świecie ociera się niemal o analfabetyzm finansowy. Łapię się czasem za głowę, kiedy widzę jak ludzie na własne życzenie stają się niewolnikami banków, pracodawców czy państwa.

Dlatego postanowiłem wrzucić informacje o 2 wartościowych pomocach dydaktycznych dla ludzi, którzy nie potrafią się odnaleźć, a mają łeb na karku. Pierwsza z nich to bardzo znana książka:
„Bogaty Ojciec, Biedny Ojciec” Kiyosaki Robert
Opowiada o fundamentach myślowych człowieka biznesu, pozwala zrozumieć mechanizmy rządzące firmą, a także samymi ludźmi jako pracownikami czy pracodawcami. W książce nie znajdziecie żadnego pomysłu na biznes, prawd objawionych ani złotych myśli. Znajdziecie w niej sposób myślenia, jaki jest potrzebny by przestać być wołem pociągowym i zacząć stawiać pierwsze kroki ku niezależności finansowej.

Drugi materiał to wykład Jana Fijora, który ma drobne wydawnictwo i przedstawia profil przeciętnego polskiego milionera. Również przekazuje idee i tłumaczy mechanizmy rządzące biznesem, ale przede wszystkim uświadamia i obala wiele mitów na temat ludzi bogatych.
KLIK

Droga do bogactwa to przede wszystkim dyscyplina i oszczędność. Nie jest trudno prowadzić wystawny tryb życia, popadać w szał świątecznych zakupów i błogi konsumpcjonizm. Sztuką jest mieć w ręce 20k PLN i zadać sobie pytanie „czy naprawdę potrzebuje zmienić samochód, telewizor, wyremontować kuchnię i kupić nową maszynkę do mielenia mięsa?”. Sztuką jest mieć silną wolę, zainwestować te pieniądze w jakikolwiek sposób oraz cały czas zdobywać wiedzę, jak można mądrze pomnażać swój kapitał.

Work smart, not hard & nie rób z siebie niewolnika.