środa, 2 września 2009

Grzesznicy

Pod tym tajemniczym tytułem kryje się temat, jaki poruszę w poniższym artykule – rozliczę część znajomych, z którymi równolegle stawiałem swoje pierwsze kroki na poletku pokerowym i którzy mieli szansę stać się naprawdę dobrymi zawodnikami. Czego brakło do sukcesu? Każdemu czegoś innego. Oczywiście zachowuję tutaj pełną anonimowość, a jedyny osobami, które będą w stanie rozpoznać opisywanych tutaj delikwentów, będą one same.

Przypadek A. – gdyby mnie nie wkręcił, nie zacząłbym grać w pokera. Lubi turnieje, grę SH i szlifuje swój agresywny styl na NL25. Niestety buduje bankroll bardzo wolno – a to dlatego, że za mało gra. Wydaje mi się, że nie do końca wierzy w swoje umiejętności, bo zamiast w wakacje przygrindować na stolikach to poszedł na tydzień do kiepskiej roboty przygotowywać scenę pod koncert. Ze swoim talentem i już całkiem niezłym doświadczeniem mógłby być spokojnie pełnoetatowym zawodowcem – a więcej czasu na MTT uczyniło by go naprawdę bogatym człowiekiem. Mam nadzieję, że zobaczy w sobie ten potencjał i wykorzysta go na stołach. Więcej systematyczności i dłuższe sesje. Kompetencji nie brakuje.

Przypadek B. – gra już ponad pół roku, wciąż siedzi na NL5, a przy pokerze spędził naprawdę sporo czasu. Czy coś robi źle? Mnóstwo rzeczy. Przede wszystkim jest leniwy – nie uczy się, chociaż głośno o tym mówi, że „zabierze się w końcu za to i za to”, ściąga książki w pdf’ach, do których pewnie nawet nie zagląda. Przegrał 2 kapitały startowe, wpłacił własne pieniądze i na dzień dzisiejszy oscyluje w okolicach zera. Czy jest ratunek dla takiego delikwenta? Tak – bardzo ciężka praca i odpowiedzialność za własne czyny. Często szuka konsultacji w najdrobniejszych szczegółach samemu nie potrafiąc podjąć decyzji – czy może grać na NL2 czy już NL5. Czy grać na tej czy innej platformie. Czy zrobić to czy tamto. Pokerzysta to przede wszystkim człowiek czynu, potem słowa.

Przypadek C. – jego kariera była tyle burzliwa co krótka. Bystry, ale niezdyscyplinowany umysł pragnący szybkiego bogactwa zaprowadził go od razu na NL25, gdzie po 2 tygodniach uprawiania błogiego hazardu w końcu nieubłagana statystyka wyzerowała jego konto. Chciwość i brak cierpliwości oraz szacunku do matematyki go zwiodły – swojego czasu miał nawet teorię, że należy grać co drugi dzień, żeby wygrywać więcej, ponieważ jak się jednego dnia wygra, to następnego przychodzi downswing, który wszystko zabierze. Grając co drugi dzień unikamy downswingu i pławimy się w luksusach.

Przypadek D. – to gracz, który mógłby być bardzo dobry, tylko chyba nie zależy mu na rozwoju. Jego główne pole pokerowe to freerolle, w których ma już naprawdę niezłe wyniki – regularnie w kasie – tylko jaka to kasa, kiedy użeramy się z bandą idiotów w darmowym turnieju dla paru dolarów/euro na sam koniec? Z takim bagażem doświadczeń i odrobiną teorii mógłby spokojnie uprawiać okazjonalny MTT ze znacznie większymi wygranymi i ogromnymi perspektywami na rozwój i samodoskonalenie. Zamiast tego wieczorne zgarnianie groszy – mam nadzieję, że się to zmieni, potencjał jest duży!

Przypadek E. – świetne wyniki z samego początku, w ciągu 2 tygodni podwoił kapitał startowy, a grał naprawdę mało. Niestety pasja do innej dziedziny zabrała jego czas wolny i ogranicza się tylko do asekuracyjnych freerolli. Fakt, że jest wybitnym umysłem i świetnym programistą sprawia, że potrafi chłodno kalkulować przy stole swoje szanse i nigdy nie angażować się emocjonalnie. Na razie grał za mało by docenić rolę psychologii w pokerze i jego oręż ogranicza się do matematyki. W takim razie co z nim jest nie tak? Ano to, że nie ma ochoty być bogaty – tzn. pewnie ma, ale ta potrzeba nie jest tak silna, żeby poświęcić programowanie na rzecz pokera. Mam nadzieję, że jakimś sposobem wróci jeszcze na zielone pole i pokaże na co go stać – nie znam nikogo innego, kto miałby tak dobre predyspozycje do zostania profesjonalistą.

Jak widzicie w początkowej fazie rozwoju nowego pokerzysty mogą wystąpić różne komplikacje. Jedni mają problemy z matematyką, część z silną wolą, a jeszcze inni nie potrafią się zmusić do bardzo ciężkiej pracy jaką trzeba włożyć na początku we własną edukację. Każdy człowiek ma swoje wady i niedoskonałości - to właśnie dzięki pokerowi mamy szansę okiełznać nasze najsłabsze strony nie tylko przy zielonym stole, ale także w życiu codziennym.

4 komentarze:

  1. Świetny art... rzeczowo, zwięźle i na temat... jest tylko jedno ale.... LITERÓWKI!! łolaboga! popraw to:)

    OdpowiedzUsuń
  2. yac, zarzuc namiary na swojego bloga na wiekszych polskich stronkach typu tlpoker, pokerstrategy czy pokertexas, a na pewno wpisow bedzie znacznie wiecej:) artykul praktycznie nic nie wniosl do mojego pokerowego skilla, aczkolwiek dla leni moze byc przydatny;)

    OdpowiedzUsuń
  3. przypadek C chcialby nadmienic ze przegral bankroll bo uwierzyl w zapewnienia autora ze te swingi co drugi dzien to tylko przypadek ;F

    OdpowiedzUsuń